Wczoraj minęła 3-cia rocznica ogłoszenia niepodległości przez nowe quasi-państewko zwane Kosowem. Kosowo zostało wydarte Serbii przez amerykańskie lotnictwo, aby na złość Rosji osłabić jej jedynego sprzymierzeńca w Europie Środkowej. Był to akt barbarzyństwa, jakich wiele we współczesnym świecie. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie kilka ale...
Kosowo to symbol serbskiej pańswowości. Tam te państwo powstało. Zostało w 20 wieku zdominowane przez rozrastającą się w postępie geometrycznym populację albańską. Po osiągnięciu punktu krytycznego, przywódcy tej społeczności zaczęli domagać się coraz większej suwerenności, a później niepodległości. Mniejsza o historię, bo ja nie o tym, chociaż dokładnie tak będzie wyglądał scenariusz w Europie za kilkanaście, najdalej za 20 parę lat.. Otóż jednym z pierwszych państw, które po Stanach póki co jeszcze zjednoczonych, uznały niepodległość tego śmiesznego tworu była ... Polska. Tak, nasza dyplomacja uznała za stosowne poprzeć niepodległość dla muzułmańskiej, albańskiej większości w tej prowincji, kosztem braci Serbów. Można by spytać naszych dyplomatołów, co Polska na tym zyskała. Po piewsze dozgonną nienawiść słowiańskiego narodu w centrum Europy. Zyskaliśmy prowincję do utrzymaniIa (na szczęście wraz z całą Unią) , bo nowopowstałe "państwo" nie jest absolutnie w stanie samo się utrzymać ( być może wkrótce dołączy cygańska Słowacja). Wszystkie prerogatywy administrowania tym "państwem" musiały wziąć na siebie państwa Unii i Stanów, czyli policję, wojsko, sądownictwo. Międzynarodowa policja i wojsko musi chronić pozostałe jeszcze tam resztki mniejszości etnicznych, przed pokazem 'tolerancji ' muzułmańskiej większości. To "państwo" jest rządzone przez zbrodniarzy wojennych, mafiozów i alfonsów, którzy przerzucają "towar" z rubieży wschodniej Europy do bogatej, zachodnie części. Wstyd i obciach dla "naszych" matołów! Aby wejść bez wazeliny wujkowi Samowi, byliby w stanie zaakceptować aneksję Pomorza przez Niemców. Gdyby Wuj Sam bardzo poprosił...
Pod koniec stycznia odbyła się rozprawa bandytów, którzy uprowadzili Piotra Stańczaka, a następnie bestialsko go zamordowali, szczycąc się swym czynem w internecie. Dość szybko zostali pojmani i po krótkim procesie ... uniewinnieni. Z powodów proceduralnych! Prosze sobie poszukać na stronie polskiego ministerstwa spraw zagranicznych jakiejkolwiek wzmianki o tym wydarzeniu. NIC. Jakiś protest do rządu Pakistanu? Wezwanie ambasadora tego kraju na dywan? Skarga do jakiegoś międzynarodowego gremium lub trybunału? Jakaś nota dyplomatyczna? Skąd! Nie możemy przecież psuć sobie stosunków z takim mocarstwem! Jeszcze nam bombę atomową zrzucą... Gdy polski policjant zastrzelił pod 'Stadionem' nigeryjskiego bandytę, który wyrywał mu broń, polski ambasador musiał się gęsto w Nigerii tłumaczyć, a minister tego kraju pouczał i instruował naszych prokuratorów. Jedyną winą Piotra Stańczaka było to, że był rasy białej, niewiernym psem i pracował na zaproszenie rządu Pakistanu...
Zabójstwo polskiego zakonnika w sobotę w Tunezji. Potępienie tej zbrodni wyraził premier tego kraju, były demonstracje przeciw tej zbrodni, zabrakło tylko polskiego głosu domagającego się schwytania winnych i ich przykładnego ukarania. Tak się dzieje w KAŻDYM przypadku, gdy na terytorium obcego państwa ginie obywatel innego. Takie są dyplomatyczne zwyczaje i procedury. Chociaż w jednej dziedzinie jesteśmy pierwsi na świecie. Bo znamienny brak reakcji polskiego rządu w tej sprawie jest chyba pierwszym takim przypadkiem w dziejach ludzkości. Tzn reakcja rządu była. Mimo, że śledztwo jeszcze się nawet nie rozpoczęło, nasze Szerloki już wiedzą, że był to akt czysto kryminalny. Ale pewnie ten zakonnik był z PiS-u, więc mu się słusznie nalezało...
Cóż, jaki rząd - taka dyplomacja...
